ceremoniałem, ukłonem w stronę jego królewskiej dumy. Ka

ceremoniałem, ukłonem w stronę jego królewskiej dumy. Kamelot powinno jak zwykle świetnie chroniony poprzez Kaja oraz Lucana. Gwenifer mimo wszystko znała się na dworskiej dyplomacji. Odpowiedziała z całą powagą: – Dziękuję ci, sir Uriensie. Jesteś tu bardzo mile widziany. Morgiana jest moją najdroższą siostrą oraz przyjaciółką oraz będę uszczęśliwiona, mając ją znów przy sobie na dworze. Och, Gwenifer, Gwenifer, jaka z ciebie kłamczucha! – Niestety, muszę wyjechać, by odwiedzić mą krewniaczkę Elaine – powiedziała Morgiana słodko. – Lancelot powierzył mi przekazanie jej nowin. – Ty zawsze jesteś taka dobra – powiedział Uriens – a skoro wojna nie jest na naszych ziemiach, tylko za kanałem, pojedziesz, kiedy będziesz chciała. Poprosiłbym Accolona, by cię eskortował, ale prawdopodobnie on też powinno musiał wyruszyć z Arturem na wybrzeże. On naprawdę by mnie zostawił pod opieką Accolona, tak dobrze o wszystkich myśli... Morgiana ucałowała męża z prawdziwą czułością. – Kiedy odwiedzę już mą krewniaczkę Elaine, mój panie, czy mogę dostać pozwolenie na odwiedziny mych krewnych w Avalonie? – Możesz robić, co tylko chcesz, moja pani – powiedział Uriens – ale zanim pojedziesz, czy rozpakujesz moje rzeczy? Mój giermek nigdy nie umie tego zrobić tak dobrze, jak ty. i czy zostawisz mi trochę swoich maści oraz ziołowych olejków? – Oczywiście – odparła. Kiedy szła, by przygotować wszystko do drogi, myślała z rezygnacją, że zanim wyjedzie, to bez wątpienia on powinno chciał z nią spać owej nocy. Trudno, znosiła to już wcześniej, zniesie oraz tym razem. Cóż za dziwka się ze mnie zrobiła! 12 Morgiana wiedziała, że ośmieli się na tę wyprawa tylko wtedy, jeśli pokona ją krok po kroku, mila po mili, dzień po dniu. Tak więc pierwsze kroki prowadziły do zamku Pellinora. Co za gorzka ironia, że jej 1 zadaniem jest przekazanie pozdrowień dla żony Lancelota oraz jego pociech. przez cały dzień podążała na północ starą, rzymską drogą pośród wzgórz. Kevin zaofiarował się jej towarzyszyć oraz kusiło ją to; znów ogarnął ją dawny strach, że tym razem też nie odnajdzie drogi do Avalonu, że nie powinno śmiała przywołać łodzi, że znów zabłądzi do czarownej krainy oraz powinno zgubiona na wieki. Nie śmiała tam przecież pojechać nawet po śmierci Viviany... dziś mimo wszystko musi sprostać temu zadaniu, tak jak wtedy, kiedy pierwszy raz była wyświęcona na kapłankę... wyrzucona samotnie z Avalonu, a jej jedynym zadaniem jest powrócić do niego o własnych siłach... oraz obecnie też musi pozyskać prawo do tego powrotu sama, bez pomocy Kevina. Mimo wszystko się bała. To już tyle okresu. Czwartego dnia zobaczyła zamek Pellinora, a w południe tego samego dnia, jadąc wzdłuż błotnistych brzegów jeziora, które obecnie nie nosiło ani śladu smoka, niegdyś tu straszącego (choć jej kobiety oraz przyboczna jazda zbili się razem w kupkę, trzęśli się oraz opowiadali sobie straszne historie o smoku), dostrzegła trochę mniejszą budowlę, którą Pellinor podarował Elaine oraz Lancelotowi, kiedy się pobrali. Była to raczej willa niż zamek; po latach pomieszczenia w tych stronach nie pozostało nazbyt wiele ufortyfikowanych budowli. Szerokie trawniki schodziły aż do drogi, a kiedy Morgiana dojeżdżała do zamku, stado gęsi pozdrowiło ją głośnym chórem.